niedziela, 19 kwietnia 2015

Czołg pułapka

  Myślę, że wszyscy słyszeliście o histori tak zwanego "czołga pułapki". Teraz pytanie: Dlaczego "pułapka"?
  Przyjęło się, że "Niemcy chcąc zlikwidować dużą część powstańców w Starym Mieście, podstawili im czołg, który miał za zadanie wybuchnąć po jego ruszeniu. Tak też się stało.[...]".
  Niestety - kolejne błędy, których uczą się tysiące dzieci.
                                                           A było to tak:
  Najprawdopodobniej Niemcy nie chcieli likwidacji powstańców za pomocą pojazdu. No właśnie: pojazdu, zacznijmy może od tego.
  Jak się okazuje nie był to czołg, tylko zwykły pojazd opancerzony, a dokładniej niemiecki ciężki nosiciel ładunków wybuchowych Borgward B IV. Nie wyglądał jak czołg! Powstańcy nazywali go "tankietką". Nie miał ani wieżyczki, ani lufy jak czołg.






Czołg
 
 
 

  Na przodzie miał ok. 500 kg ładunku wybuchowego, który Niemcy chcieli przewieźć, gdy zaczęły się drobne braki amunicji itp., a jego jedyną drogą było Stare Miasto, a więc nasi wrogowie postanowili zaryzykować. "Tankietka" wjechała w tłum, a przestraszeni powstańcy obrzucili ją butelkami z benzyną, lub granatami, co ciężko jest ustalić. Kierowca uciekł, a Polacy ugasili ogień. Po tej akcji osłona ładunku wybuchowego została mocno naruszona. Ponieważ nikt nie wiedział dokładnie, co to jest za pojazd, rozkaz głosił, że nie wolno go dotykać, dopóki nie przyjadą profesjonaliści, którzy go obejrzą. Jednak wzbudził on ogromną ciekawość i już po kilku godzinach pewien młody powstaniec postanowił do niego wsiąść. Ruszył "tankietkę" i wtedy zbiegły się tłumy, oglądając pojazd. Chwilę później wybuchł; naruszona osłona nie utrzymała niebezpiecznego ładunku.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz